Ianie należeli do pozagalaktycznej cywilizacji, która założyła niedawno kolonię w sektorze Szpitala. Byli niezwykłymi istotami klasy GKNM: pierwszy okres życia spędzali pod postacią dość szpetnych dziesięcionogich poczwarek, z których wykluwały się następnie istoty nie dość, że piękne, to jeszcze skrzydlate. Conway miał jednego z nich pod swoją opieką trzy miesiące wcześniej i chociaż pacjent opuścił już Szpital, to dwaj lekarze jego gatunku, którzy przybyli mu na pomoc, zostali jako członkowie personelu.
— Galaktyka jest wielka… ale spróbujemy — mruknął O’Mara z wyraźnym brakiem entuzjazmu. — Ale wracając do pacjenta: najbardziej martwi mnie, co z nim zrobimy, kiedy już go pan wyleczy. Bo widzi pan, doktorze, został znaleziony w okolicznościach, które jednoznacznie świadczą, że popełnił czyn uznawany przez istoty inteligentne za przestępstwo. Jest zatem kryminalistą, a Korpus Kontroli pełni w takich wypadkach funkcję policji. Musimy doprowadzić do procesu, w którym zostanie albo uniewinniony, albo skazany. Tylko jak mamy mu zapewnić sprawiedliwy proces, jeśli nie wiemy nic o kulturze, w której wyrósł? Jak zdołamy odróżnić obciążające dowody od okoliczności łagodzących? Ale z drugiej strony nie możemy go tak po prostu wypuścić…
— Dlaczego? — spytał Conway. — Gdyby odesłać go w tym samym kierunku, z którego przybył, tylko cięższego o akta sprawy…
— A pan pozwoliłby umrzeć pacjentowi, żeby oszczędzić sobie fatygi? — przerwał mu z krzywym uśmiechem O’Mara.
Conway nie odpowiedział. Argument był z tych poniżej pasa. Psycholog użył go jednak świadomie: obaj świetnie wiedzieli, że nikt nigdy nie zdoła przekonać Korpusu Kontroli, by odstąpił od czynienia swojej powinności.
— Od pana zaś oczekuję, że podczas leczenia, a także później, postara się pan dowiedzieć jak najwięcej o pacjencie i świecie, z którego przybył. Wiem wprawdzie, że ma pan miękkie serce i własne spojrzenie na sprawę, więc się nie zdziwię, jeśli awansuje pan na nieoficjalnego pomocnika obrony, ale w tej chwili mnie to nie obchodzi. Ważne, żeby dostarczył pan obiektywnych informacji, które pozwolą nam wnieść sprawę przed trybunał. Rozumiemy się?
Conway skinął głową.
O’Mara odczekał dokładnie trzy sekundy i powiedział:
— A teraz, jeśli nie ma pan nic lepszego do roboty, jak tylko wylegiwać się w moim fotelu…
Комментарии к книге «Gwiezdny chirurg», Джеймс Уайт
Всего 0 комментариев