Szczególnie dobrze pamiętał ferie. Stary dom Sumnerów pękał w szwach od mnogości sypialni na piętrze. Strych wykładano od ściany do ściany legowiskami dla dzieci, a w jego zachodnim oknie umieszczano ogromny wentylator. Na wszelki wypadek zawsze jednak ktoś przychodził sprawdzić, czy dzieciarnia nie podusiła się na strychu. Starsze dzieci miały się niby opiekować młodszymi, ale w rzeczywistości noc w noc straszyły je tylko opowieściami o duchach. W końcu poziom hałasu podnosił się tak znacznie, że sytuacja wymagała interwencji dorosłych. Wujek Ron ciężko człapał po schodach, a wewnątrz zaczynała się kotłowanina, hamowane chichoty i tłumione piski, póki każdy nie znalazł własnego siennika; tak że kiedy wujek Ron zapalał wreszcie światło w korytarzu, które mgliście rozjaśniało strych, wyglądało na to, że wszystkie dzieci już śpią. Zatrzymywał się na chwilę w drzwiach, po czym zamykał je, gasił światło i człapał na dół, najwyraźniej głuchy na dobiegające go z góry odgłosy wznowionej zabawy.
Najścia ciotki Klaudii były jak pojawienie się ducha: Jeszcze przed chwilą w powietrzu latały poduszki, ktoś płakał, ktoś inny próbował czytać przy latarce, przy drugie; latarce kilku chłopców grało w karty, dziewczynki zbite w gromadki szeptały sobie do ucha jakieś niewątpliwie słodkie sekreciki, sądząc po tym, jak się czerwieniły i peszyły, ilekroć ktoś z dorosłych zaszedł je znienacka — aż tu nagle drzwi otwierają się gwałtownie, na cały bałagan pada snop światła, a w progu staje ona. Ciotka Klaudia była bardzo wysoka i chuda, nos miała za duży i była niezmiennie opalona na kolor wygarbowanej skóry. Stała tak, nieruchoma i straszliwa, a dzieci bezszelestnie wślizgiwały się pod koce. Ciotka ani drgnęła, póki każde nie trafiło na swoje miejsce, po czym bezgłośnie zamykała drzwi. Cisza przedłużała się w nieskończoność. Ci, którzy spali najbliżej drzwi, wstrzymywali oddech, próbując złowić uchem odgłos sapania po drugiej stronie. Wreszcie ktoś zdobywał się odwagę uchylenia drzwi i jeśli ciotki naprawdę już nie było, bal rozpoczynał się od nowa.
Комментарии к книге «Gdzie dawniej śpiewał ptak», Кейт Вильгельм
Всего 0 комментариев