«Urwisko»

1652

Описание

Na Ziemi następuje przełom efektu cieplarnianego: zatapianie kontynentów, wybuchy wulkanów i ruchy sejsmiczne. Przeludnienie, głód, brak surowców powodują, że dla Ziemi nie ma już chyba nadziei. Są jednak obrotni ludzie, którzy uważają, że ratunek tkwi w kosmosie, w Pasie Asteroid, z jego bogactwem we wszystkie surowce. Naukowcy dokonują odkrycia napędu fuzyjnego, który pozwoli tę ideę zrealizować. Potrzebne są jednak olbrzymie inwestycje, rozpoczyna się przepychanie korporacji, które doprowadzi do pierwszej wojny w kosmosie, Wojny o Asteroidy. W Urwisku czytelnik ponownie spotka się z bohaterami innych książek Bovy — Martinem Humphriesem (Wenus) czy Dougiem Stavengerem (Wojna o Księżyc). Wyśmienita, trzymająca w napięciu od pierwszej do ostatniej strony fantastyka.



5 страница из 264
читать на одной стр.
Настроики
A

Фон текста:

  • Текст
  • Текст
  • Текст
  • Текст
  • Аа

    Roboto

  • Аа

    Garamond

  • Аа

    Fira Sans

  • Аа

    Times

стр.

Czy powinienem ciągnąc to dalej? — zastanawiał się Dan. Jakie to ma znaczenie? Jaki sens? Chciał płakać, ale łzy nie nadeszły.

Dan Randolph zawsze wydawał się większy, niż był w rzeczywistości. Był solidnie zbudowanym mężczyzną wagi lekkośredniej, nadal w dobrej kondycji, choć teraz, po sześćdziesiątce, utrzymanie tego stanu wymagało wielu godzin ciężkiej pracy na siłowni. Jego włosy, kiedyś blond barwy piasku, były teraz całkiem siwe; jego pracownicy nazwali go za plecami „srebrnym lisem”. Miał twarz boksera, o mocno zarysowanej szczęce, z nosem rozpłaszczonym wiele lat temu w bójce, kiedy był robotnikiem budowlanym w kosmosie. Mimo olbrzymiego majątku, jaki od tych czasów zgromadził, nigdy nie poprawił chirurgicznie kształtu nosa. Niektórzy mówili, że to jakiś perwersyjny sposób na zgrywanie twardziela. Miał jasnoszare oczy, które często błyszczały z rozbawieniem, a stawały się puste i smutne, gdy spotykał się z ludzką głupotą.

Rozległ się brzęczyk, a z powierzchni biurka wyłonił się zgrabny ekran.

Dan przekręcił się w fotelu tak, by lepiej widzieć. Ujrzał młodą, poważną twarz swojej asystentki administracyjnej. Teresa pochodziła z Caracas, była wysoka, długonoga, o skórze barwy kakao ze śmietanką i ciemnobrązowych, migdałowych oczach. Parę lat wcześniej Dan pewnie próbowałby zaciągnąć ją do łóżka i ani chybi udałoby mu się. Teraz był zwyczajnie rozdrażniony tym, że przeszkadza mu we wspomnieniach.

— Już prawie pora obiadowa — rzekła.

— I co z tego?

— Martin Humphries czeka na pana przez cały dzień. Zack Freiberg chce, żeby pan się z nim spotkał.

Dan skrzywił się. Zack był pierwszym, który ostrzegał go przed zbliżającym się efektem cieplarnianym.

— Nie dziś, Tereso — odparł. — Nie chcę dziś widzieć się z nikim.

Młoda kobieta zawahała się przez sekundę, po czym spytała cicho, prawie nieśmiało:

— Czy mam przynieść panu obiad? Dan potrząsnął głową.

— Nie jestem głodny.

— Musi pan coś jeść.

Spojrzał na jej obraz na ekranie — młoda, zaangażowana kobieta, zmartwiona tym, że jej szefowi przydarzyło się coś niemiłego. Poczuł, jak wzbiera w nim gniew, bezsensowna, ślepa, nieopanowana furia.

— Nie, do jasnej cholery — warknął. — To ty musisz jeść. Ja mogę robić, co tylko przyjdzie mi do głowy, a jeśli chcesz nadal dostawać wypłatę, daj mi święty spokój.

Комментарии к книге «Urwisko», Бен Бова

Всего 0 комментариев

Комментариев к этой книге пока нет, будьте первым!

РЕКОМЕНДУЕМ К ПРОЧТЕНИЮ

Популярные и начинающие авторы, крупнейшие и нишевые издательства