Powinienem był zastanowić się nad sensem jej słów, a zwłaszcza nad tonem i wówczas wiele spraw potoczyłoby się inaczej. Ale akurat wtedy podeszli do nas Lusin i Trub, więc nie miałem już czasu na analizowanie zachowania się jakiejś postrzelonej dziewczyny. Lusin ze łzami w oczach uścisnął mi rękę, a stary anioł mocno objął mnie czarnymi skrzydłami. Leki na nieśmiertelność, tak energicznie propagowane przez Galaktów, równie mało pomagają moim przyjaciołom, jak i mnie. Lusin wyglądał znakomicie, bo w jego szczupłym ciele więcej było ścięgien i kości niż mięsa, a tacy ludzie długo się nie starzeją. A Trub bardzo się posunął. Nigdy jednak nie przypuszczałem, że można się tak pięknie zestarzeć, tak, proszę mi wybaczyć ten zbyt może kwiecisty zwrot, cudownie zwiędnąć. Ze wzruszeniem mówię o tym cudownym więdnięciu i z bólem w sercu przypominam sobie poległego Truba takim, jakim ujrzałem go na żałobnej ceremonii — ogromnego, czarnoskrzydłego, z bujną, całkowicie posiwiałą czupryną i gęstymi też zupełnie siwymi bokobrodami…
— Nieszczęście! — powiedział głucho Lusin. — Cóż to za nieszczęście, Eli!
— Dokoła byli wrogowie! — ryknął Trub. — Allan i Leonid analizowali naukowo zagadkowe zjawiska przyrodnicze, kiedy trzeba było walczyć! Ty byś walczył, Eli, jestem tego pewien! Szkoda, że mnie tam nie było! Ja też bym potrafił skorzystać z doświadczeń wyniesionych z bitew na Trzeciej Planecie!
Комментарии к книге «Pętla wstecznego czasu», Siergiej Sniegow
Всего 0 комментариев