— Za to pan będzie tu miał niespodzianki przez nikogo nie przygotowane — oświadczył z przekonaniem w głosie Romero. — I to już niedługo, drogi przyjacielu.
Wiera i Mary, nadal objęte w pół, podeszły do nas. Siostra powiedziała:
— Musimy na osobności pomówić o wyprawie do Perseusza. Może zrobimy to zaraz?
Zdziwiłem się, czemu to Wiera musi o wyprawie do Perseusza mówić ze mną bez świadków, ale nie chciała mi tego wytłumaczyć.
— Pełnię obowiązki przewodnika, siostro. Mary jest po raz pierwszy na Orze. 8
— Przyjdź więc po spacerze do mego pokoju hotelowego.
Wiem odeszła z Pawłem, za nimi ruszyli Olga z Leonidem, Osima, Allan i Spychalski — na wszystkich czekały obowiązki.
Jedynie Lusin z Trubem nie opuszczali nas ani na krok. Opiekun Anioła oświadczył, że nie uspokoi się, póki nie pokaże nam zwierzyńca przywiezionego z Ziemi.
Nie chcieliśmy mu sprawiać przykrości i poszliśmy obejrzeć wyhodowane przezeń dziwadła.
Samych pegazów była co najmniej setka — czarnych, pomarańczowych, żółtych, zielonych i wielobarwnych. Co najmniej setka uskrzydlonych koni, wojowniczo rżących, wzbijających się w powietrze i lądujących…
Trub ze skrzyżowanymi na piersiach skrzydłami obserwował hałaśliwy, niespokojny tłumek.
— Cóż to za głupie stworzenia? — powiedział wreszcie. — Nie umieją ani pisać, ani czytać, nie umieją nawet mówić po ludzku!…
W pierwszym roku swego pobytu na Ziemi Trub opanował alfabet, a przed odlotem na Orę zdał egzamin z programu szkoły podstawowej, do którego wchodzi elementarna teoria materii i rachunek różniczkowy oraz szeregi Ngoro. Na Orze Anioł urządził dla swych pobratymców szkoły. Mieszkańcy Hiad mieli, jak się okazało, nietuzinkowe uzdolnienia techniczne. Pasjonowali się zwłaszcza budową urządzeń elektrycznych.
— Przecież to tylko konie, chociaż skrzydlate odparłem. — Tym bardziej nie mogę im wybaczyć tępoty. Mrugnąłem do Mary. Bawiło mnie, że jeden z ulubieńców Lusina oczernia innych jego podopiecznych.
Okazało się jednak, że Lusin bez protestu znosi wybryki Anioła.
— Rasista — powiedział i uśmiechnął się tak promiennie, jakby Trub wychwalał, a nie mieszał z błotem pegazy. — Kult istot wyższych. Dziecięca choroba rozwoju.
Комментарии к книге «W Perseuszu», Siergiej Sniegow
Всего 0 комментариев