— Można pogratulować? Jeśli się nie mylę, pani skryte marzenia się spełniły, prawda? — powiedział tonem wręcz obraźliwym.
Dawniej obawiałem się, że Mary może zakochać się w Pawle, ale teraz wydało mi się, że go nienawidzi.
— Tym razem zgadł pan, Pawle. Rzeczywiście moje najskrytsze marzenia się spełniły!
— Co to znaczy? — zapytała Wiera spoglądając na mnie ze zdumieniem. — Czy coś się zdarzyło?
— Tak, stało się coś dla mnie bardzo ważnego! wziąłem Mary za rękę. — Przedstawiam ci moją żonę, Wiero.
Zawsze dziwiłem się łatwości, z jaką niewiasty się zaprzyjaźniają. Mężczyźni w podobnej sytuacji musieliby stracić co najmniej tydzień na wzajemne przyglądanie się, badanie i sondowanie… Wiem natomiast zbliżyła się do Mary, a ta natychmiast rzuciła się w jej objęcia.
— Nareszcie, Eli! — wykrzyknęła siostra po chwili. — Cieszę się, że wybrałeś właśnie ją.
— Ja się też bardzo cieszę, ale nie był to najlepszy wybór! — zaoponowałem. — Informacja przepowiedziała nam rozwód w trzecim miesiącu pożycia. Wprawdzie minęło już niemal cztery…
Wiera odeszła z Mary na bok, a ja znalazłem się w objęciach przyjaciół.
Bardzo już tęga Olga z całego serca życzyła mi szczęścia, Leonid dodał do tego swoje gratulacje, Allan odgrażał się, iż nigdy nie zdradzi stanu kawalerskiego, a Lusin, patrząc na mnie z taką czułością, jakbym był wyhodowanym w jego instytucie skrzydlatym bykiem z ludzką głową, powiedział nagle: — Chcesz podarunek? Wspaniały smok! Lataj na nim z Mary. Cudowne uczucie.
— Na ognistych smokach lata się tylko do piekła, a tam się na razie nie wybieram — odparłem.
Tymczasem nadleciał Trub wzmagając ogólne zamieszanie. Wydostałem się z jego skrzydlatych objęć porządnie pokiereszowany. Minęła co najmniej godzina, zanim chaotyczne okrzyki i wybuchy śmiechu zmieniły się w spokojną rozmowę.
— Nie gniewa się pan na mnie? — zapytałem Romera. — Mam na myśli moją sugestię co do podróży na Orę…
— Jestem panu wdzięczny, Eli — odparł bez zwykłego namaszczenia w głosie. — Byłem ślepcem, muszę to ze smutkiem przyznać. Nasze przeprosiny z Wierą były tak niespodziewanie szybkie…
Nie mogłem się powstrzymać od ironii.
— Nie wierzę w niespodzianki, zwłaszcza szczęśliwe. Dobra niespodzianka wymaga solidnej pracy organizacyjnej. Tę, jak pan pamięta, poprzedziła nasza kłótnia w lesie.
Комментарии к книге «W Perseuszu», Siergiej Sniegow
Всего 0 комментариев