«Hotel pod poległym alpinistą»

1308

Описание

…Poznajmy najpierw komisarza Petera Glebskego który mimo polsko brzmiącego nazwiska jest niezbyt bystrym przedstawicielem policji jakiegoś bliżej nie określonego alpejskiego państwa. Nie żeby polscy przedstawiciele prawa byli jakoś bardzo bystrzy ale w kryminałach przyzwyczajeni jesteśmy jednak do błyskotliwych śledczych. Glebsky jest zmęczonym, wielce zasłużonym komisarzem policji który przyjeżdża na długo oczekiwany urlop do jak się wydawało spokojnego miejsca zagubionego gdzieś wysoko w górach. Ma niestety typowe przypadłości policjanta. Dużo pije, trzyma się regulaminu oraz narzeka na szefa (który to notabene wysyła go w to miejsce na urlop). Gdy wiec jeden z gości dwumetrowy Szwed Olaf Andvarforsen zostaje znaleziony w swoim pokoju ze skręconym karkiem przystępuje do kolejnego typowego, rutynowego śledztwa. Sprawdza ślady, przesłuchuje wszystkich gości, zamyka podejrzanych ale to nie zbyt przybliża go do rozwiązania sprawy. Wszystkich podejrzewa, na dodatek pojawia się dziwna postać Loirevic, cudem uratowana spod lawiny która chce się spotkać z ofiarą. Jest też tajemnicza walizka, oferta przekupstwa, pogróżki i „dobre rady od życzliwych”. Glebsky w związku z tym nie śpi, jeszcze więcej pije i zupełnie nie przyjmuje rad od przyjaciół. Co gorsza traci czujność. Najpierw wiec solidnie obrywa od przesłuchiwanego oprycha potem twardo trzymając się procedur pozwala na masowe zabójstwo które zostaje dokonane przez przybyłą helikopterem bandę nasłaną przez byłego hitlerowca a obecnie senatora Goldenwassera. Wprawdzie sprawiedliwość dopada przestępców a komisarz Glebsky awansuje, żeni się ma dzieci i wnuki. Na starość jednak wspomina ze smutkiem że nie wszystko tak poszło jak powinno…



1 страница из 159
читать на одной стр.
Настроики
A

Фон текста:

  • Текст
  • Текст
  • Текст
  • Текст
  • Аа

    Roboto

  • Аа

    Garamond

  • Аа

    Fira Sans

  • Аа

    Times

стр.
Arkadij i Borys Strugaccy Hotel pod poległym alpinistą

(Otel „U Pogibszego Alpinista”)

Przekład: Irena Lewandowska

Rozdział I

Zatrzymałem samochód, wysiadłem i zdjąłem ciemne okulary. Wszystko wyglądało tak, jak opowiadał Segut. Hotel był jednopiętrowy, żółtawozielony, a nad wejściem pięknie prezentował się szyld-nekrolog Pod Poległym Alpinistą. W wysokich, gąbczastych zaspach po obu stronach werandy sterczały różnokolorowe narty — naliczyłem siedem sztuk, w jednej siedział but. Z dachu zwisały faliste, zmętniałe sople grubości ręki. Z ostatniego okna po prawej stronie parteru wyjrzała czyjaś pobladła twarz, jednocześnie otworzyły się frontowe drzwi i na werandzie pojawił się łysy, krępy człowiek w rudej futrzanej kamizelce na śnieżnobiałej nylonowej koszuli. Podszedł ciężkim, powolnym krokiem i zatrzymał się przede mną. Miał grubo ciosaną twarz i kark zapaśnika wagi ciężkiej. Nie patrzył na mnie. Jego melancholijne spojrzenie wypełnione dostojnym smutkiem błądziło gdzieś poza mną. Niewątpliwie był to sam Alec Cenevert, właściciel hotelu i doliny Wilcza Gardziel.

— Tam… — powiedział nienaturalnie niskim i głuchym głosem. — Tam właśnie to wszystko się stało. — Wskazał dłonią, w której trzymał korkociąg. — Na tej grani…

— Pękł karabinek — wciąż tym samym głuchym głosem ciągnął właściciel — dwieście metrów w linii prostopadłej spadał w dół, ku śmierci, i nie miał się o co zaczepić na gładkiej skale. Być może krzyczał. Nie słyszał go nikt. Być może się modlił. Słyszał go tylko Bóg. Potem dosięgnął zbocza i usłyszeliśmy huk lawiny, ryk obudzonej bestii, głodnej i żarłocznej i ziemia zadrżała, kiedy runął na nią wraz z czterdziestoma dwoma tysiącami ton krystalicznego śniegu…

— Po cholerę go tam poniosło? — zapytałem, patrząc na złowieszczą skałę.

— Niech mi pan pozwoli powrócić w przeszłość — powiedział właściciel, skłonił głowę i pięść z korkociągiem przyłożył do łysego czoła.

Wszystko wyglądało dokładnie tak, jak opowiadał Segut. Tylko psa nigdzie nie było widać, choć zauważyłem mnóstwo jego śladów i obok ganku, i wokół nart. Wróciłem do samochodu i wyciągnąłem koszyk z butelkami.

— Pozdrowienia od inspektora Seguta — powiedziałem i właściciel natychmiast z ochotą powrócił w teraźniejszość.

— Zacności człowiek — powiedział zadziwiająco normalnym głosem. — Co u niego słychać?

— Wszystko w najlepszym porządku — powiedziałem, wręczając mu koszyk.

Комментарии к книге «Hotel pod poległym alpinistą», Arkadij i Borys Strugaccy

Всего 0 комментариев

Комментариев к этой книге пока нет, будьте первым!

РЕКОМЕНДУЕМ К ПРОЧТЕНИЮ

Популярные и начинающие авторы, крупнейшие и нишевые издательства