– No więc… – mruknął Brad, wciąż strzepując palcami kurz z czapki. – Może przejdziemy dalej? – Otworzył wahadłowe drzwiczki kontuaru, żeby przepuścić swoich podopiecznych, skinął głową Sarze i mruknął: – Pani wybaczy. – Po czym ruszył za nimi.
Podeszła do ściany zawieszonej zdjęciami i popatrzyła na znajome twarze. Nie licząc okresu nauki w college’u oraz praktyki w szpitalu Grady’ego w Atlancie, ona również całe życie spędziła w okręgu Grant. Większość mężczyzn uwiecznionych na fotografiach grywała z jej ojcem w pokera. Młodsi za czasów jej dzieciństwa byli ministrantami w tutejszym kościele czy też pilnowali porządku podczas meczów lokalnej drużyny futbolowej, gdy miała kilkanaście lat i bezskutecznie próbowała poderwać Steve’a Manna, kapitana klubu szachowego. Zanim wyjechała do Atlanty, Mac Anders przyłapał ją właśnie ze Steve’em w niedwuznacznej sytuacji na tyłach baru House of Chilidogs. Kilka tygodni później jego wóz patrolowy sześciokrotnie przekoziołkował w czasie pościgu za piratem drogowym, z czego Mac nie wyszedł z życiem.
Aż wstrząsnął nią dreszcz na to wspomnienie i przemknął po plecach niczym odrażający dotyk łapek biegnącego pająka. Szybko przesunęła się do następnej grupy zdjęć, które ukazywały obsadę komisariatu w chwili objęcia przez Jeffreya stanowiska komendanta. Przeniósł się z Birmingham i wszyscy odnosili się sceptycznie do jego umiejętności, zwłaszcza po tym, jak przyjął do służby Lenę Adams, pierwszą policjantkę w historii okręgu Grant. Sara odszukała ją na zdjęciu grupowym. Lena trzymała brodę wyzywająco zadartą ku górze, w jej oczach tliły się błyski zaciętości. Obecnie w całym okręgu służyło kilkanaście kobiet, jednakże Adams na zawsze miała zachować palmę pierwszeństwa. Musiała wtedy odczuwać niesamowitą presję otoczenia, choć zdaniem Sary ani trochę nie nadawała się do roli męczennicy. Prawdę powiedziawszy, odznaczała się paroma cechami charakteru, które Sara uważała za odrażające.
– Powiedział, że możesz wejść – odezwała się Marla, stając w wahadłowych drzwiczkach. – To smutne, nieprawdaż? – zapytała, ruchem głowy wskazując zdjęcie Mac Andersa.
– Chodziłam jeszcze do szkoły, kiedy zginął.
– Więc ci nie powiem, co zrobili temu bydlakowi, który zepchnął go z drogi – wycedziła Marla z nieskrywaną satysfakcją w głosie.
Комментарии к книге «Fatum», Карин Слотер
Всего 0 комментариев