«Dreszcz»

1850

Описание

Oferta, jaką Dan Roke – właściciel stadniny w malowniczych krajobrazach Australii – usłyszał z ust hrabiego Octobra, wydawała mu się zbyt kusząca finansowo, by z niej nie skorzystać. Wystarczyło zaszyć się jako stajenny w Yorkshire w Wielkiej Brytanii i wyświetlić sprawę tajemniczych dopingów na wyścigach konnych. Faworyci bowiem przegrywali tam podejrzanie często pewne gonitwy. Problemem było tylko to, że węszący już wcześniej wokół tej sprawy dziennikarz, Tommy Stapleton, miał dziwny wypadek samochodowy, z którego nie wyszedł cało…



1 страница из 212
читать на одной стр.
Настроики
A

Фон текста:

  • Текст
  • Текст
  • Текст
  • Текст
  • Аа

    Roboto

  • Аа

    Garamond

  • Аа

    Fira Sans

  • Аа

    Times

стр.
Dick Francis Dreszcz

For Kicks

Przekład: Aniela Tomaszek

1

Hrabia October wjechał w moje życie bladoniebieskim holdenem, który pamiętał lepsze czasy. W ślad za nim wjechały też niebezpieczeństwo i śmierć.

Idąc przez mały padok w stronę domu zauważyłem samochód skręcający w bramę wejściową i niechętnym wzrokiem obserwowałem jego manewry na naszym krótkim prywatnym podjeździe. Akwizytor – połysiałem – obejdzie się bez niego. Niebieski samochód zatrzymał się miękko pomiędzy mną a moimi frontowymi drzwiami.

Wysiadł z niego mężczyzna wyglądający na około czterdzieści pięć lat, średniego wzrostu, solidnie zbudowany, z dużą, ładnie ukształtowaną głową i gładko przyczesanymi brązowymi włosami. Miał na sobie szare spodnie, elegancką wełnianą koszulę, ciemny dyskretny krawat i oczywiście trzymał w ręku nieodłączną aktówkę. Z westchnieniem przechyliłem się przez ogrodzenie padoku, by odesłać go tam, skąd przyjechał.

– Gdzie mogę znaleźć pana Daniela Roke? – zapytał.

Głos Anglika nawet dla mojego niewprawnego ucha zabrzmiał echem drogich szkół: sposób bycia nieznajomego odznaczał się także jakimś subtelnym autorytetem, nie pasującym do komiwojażera. Przyjrzałem mu się nieco uważniej i zdecydowałem jednak nie mówić, że nie ma mnie w domu. W końcu, mimo tego samochodu, mógł to nawet być przyszły klient.

– To ja – powiedziałem, nie akcentując zbyt radośnie tego stwierdzenia – jestem Daniel Roke.

Zaskoczony, zamrugał powiekami.

– O – rzekł bezbarwnie.

Byłem przyzwyczajony do takiej reakcji. Nie mogłem odpowiadać niczyjemu wyobrażeniu o właścicielu dobrze prosperującej hodowli koni. Po pierwsze wyglądałem zbyt młodo, choć wcale się tak nie czułem, a poza tym – jak mówiła moja siostra Belinda – nieczęsto można spotkać biznesmena, którego łatwo wziąć za włoskiego wieśniaka. Rozkoszna dziewczyna, ta moja siostra. A to wszystko dlatego, że mam żółtawą skórę, która łatwo się opala, czarne włosy i brązowe oczy. Poza tym tego dnia miałem na sobie najtańszą, najbardziej poszarpaną parę dżinsów, jaką posiadałem, nie wyczyszczone buty do konnej jazdy i nic ponadto.

Комментарии к книге «Dreszcz», Дик Фрэнсис

Всего 0 комментариев

Комментариев к этой книге пока нет, будьте первым!

РЕКОМЕНДУЕМ К ПРОЧТЕНИЮ

Популярные и начинающие авторы, крупнейшие и нишевые издательства